Z „Ogniem i Mieczem” przez KmPN oraz kulinarne rozkosze w Czeczotkach
Nowy sezon rowerowych SETEK otwarty. 16 marca wyruszyliśmy na rowerowe szlaki Kampinoskiego Parku Narodowego.
https://www.strava.com/routes/3198741153689886898
Tym razem Henryk Sienkiewicz został patronem naszego rajdu. Rajd rozpoczęliśmy w Lipkowie, wszakże właśnie tu Pan Wołodyjowski Jurko Bohuna usiekł. Na początku rajdu obejrzeliśmy lipkowski dwór zbudowany w 1792 roku, w którym swego czasu mieszkał także Kazimierz Szetkiewicz z córką Marynią, późniejszą żoną naszego słynnego pisarza. Tuż obok dworu stoi stary kościół ufundowany przez Jakuba Paschalisa Jakubowicza, właściciela Lipkowskiej manufaktury, w której produkowano pasy kontuszowe. Na frontonie kościoła do dziś widnieje tablica upamiętniająca wizytę króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który odwiedził manufakturę Jakuba Paschalisa Jakubowicza.
Po obowiązkowej części historycznej ruszyliśmy w drogę. Niestety, już na siódmym kilometrze złapał nas dość ulewny deszcz. Wiadomo, w marcu jak w garncu. Na szczęście po około dwudziestominutowym oczekiwaniu pod dachem przystanku autobusowego na Wólce mogliśmy ruszyć w dalszą drogę. Od tej pory towarzyszyła nam piękna słoneczna pogoda i dość wysoka temperatura.
Mając na uwadze wczesnowiosenny okres, trasa została przygotowana tak, aby pokonać ją suchą… oponą. Kierowaliśmy się w stronę Zaborowa, nieco dalej oceniliśmy jakość nowej ścieżki biegnącej pomiędzy miejscowościami Kępiaste i Leszno. Obowiązkowym punktem jak zawsze w przypadku kampinoskich rajdów jest Rezerwat Karpaty, wczesnośredniowieczne grodzisko Zamczysko, skansen w Granicy.
Przejeżdżaliśmy także przez Rezerwat Krzywa Góra, gdzie na brzegu rozległych bagien można było cieszyć oczy kwitnącymi zawilcami – niezbitym dowodem nadchodzącej wiosny. Łącznik Wilkowski, jak zwykle, stał się areną sprintu, na jaki pozwolili sobie miłośnicy treningu interwałowego. Chwilę później po minięciu Leoncina i rezerwatu Rybitew dojechaliśmy do miejscowości Czeczotki, w której znajduje się Bistro Little Madzia Lubi. Tu mieliśmy zarezerwowany stolik na rajdowy obiad. Miejsce od razu nas urzekło. Na wstępie ujęły nas specjalistyczne stojaki rowerowe, nie stanowiące zagrożenia dla naszych tarcz hamulcowych. Przywitała nas niezwykle miła właścicielka, która niezwłocznie zaprezentowała aktualną kartę dań. Od razu wyczuliśmy, że gotowanie to jej pasja. Wszyscy zdecydowaliśmy się na przystawkę z pizzy, zupę czosnkową oraz kulki wieprzowe w chmielu z purée ziemniaczano-kalafiorowym z ciemnym sosem piwnym, sałatką buraczano-marchewkową z imbirem i chrustem ziemniaczanym. Na deser zmieściło nam się już tylko espresso. Absolutne niebo w gębie. Kuchnia niebanalna, smaki wyraziste, ale nie nachalne, wszystko doskonale skomponowane, pięknie i bardzo szybko podane. Porcje duże w pełni nasyciły siedmiu wygłodniałych kolarzy. Wszyscy zgodziliśmy się, że koniecznie trzeba jak najszybciej wrócić do Czeczotek większą grupą.
Jeszcze tylko przejazd przez Palmiry, groble na bagnach Rezerwatu Sieraków i już byliśmy z powrotem w Lipkowie. Do elitarnego grona Légion Cycliste dołączył Filip, któremu składamy gratulacje.
Za miesiąc okrągła, XX SETKA do Puszczy Białej. Zapraszamy!